poniedziałek, lipca 28, 2014

Four.


Alyssa


   Kiedy mama podeszła do ławy, zapadła cisza. Jej ręce wyraźnie drżały, ścisnęła boki sukienki, próbując to powstrzymać.
-Mogę mówić do pani, Pani Lopez czy wolałaby pani inaczej?- Prawnik Jim'a powiedział nieco szyderczo.
-Może być p-pa -mama odchrząknęła. -Może być pani Lopez.
-Dobrze- uśmiechnął się. -Pamięta pani pierwszy raz, kiedy spotkała pani mojego klienta?
-Tak.
-Mogłaby pani dla mnie opisać ten dzień?
-To było półtora roku temu w pracy. Pracował wtedy jako hydraulik w mojej firmie. Tam go poznałam.
-A pani jest prawnikiem, prawda?
-Tak, jestem.
-Prawniczka zakochuje się w hydrauliku, interesujące- zaśmiał się. -Co panią opętało, aby z nim wyjść, pani Lopez?
-Jedna randka nikogo nie skrzywdzi- mama powiedziała obojętnie. Gryzłam moje i tak krótkie paznokcie, czując smak krwi. Położyłam dłonie na kolanach i je zacisnęłam.
-A kiedy zdała sobie pani sprawę z tego, że zaczęło się źle dziać. Tak, jak pani napisała w zeznaniu.
-Niespodziewanie stracił pracę. Był po uszy w długach, a wkrótce zaczęły ginąć moje pieniądze.
-I dalej pani z nim została? Musiała pani być naprawdę zakochana, pani Lopez, prawda?
-Sprzeciw- Jordan zawołał.
-Podtrzymuje- kiwnął sędzia.
-Sformułuje pytanie inaczej- prawnik Jim'a westchnął. -Dlaczego wyszła pani za mojego klienta, pani Lopez?
-Groził, że skrzywdzi mnie- przełknęła ślinę. -I moją córkę.
-Kiedy po raz pierwszy, jak to pani twierdzi, mój klient położył na pani ręce?
-Sześć miesięcy temu mnie uderzył- powiedziała mama.
-A co się stało nocą dwudziestego trzeciego lipca, kiedy mój klient został aresztowany?
-Moja córka poszła na bal w szkole. Byłam w domu sama z Jim'em, opił się. Robił się coraz bardziej wściekły i zaczął mnie oskarżać o rzeczy, których nie robiłam, jak na przykład zdrada. Zaczął rzucać rzeczami i zrobił się agresywny, więc zamknęłam się w łazience. Groził, że wyważy drzwi i mnie zabije. A nawet spali dom ze mną w środku. Zadzwoniłam na policję, a teraz jesteśmy tutaj.
-Pani córka przez ten cały czas wiedziała, że był agresywny?
-Tak- mama zmarszczyła brwi.
-Jaka z niej cudowna córka, prawda?
-Sprzeciw- Jordan westchnął.
-Podtrzymuje.
Prawnik Jim'a uśmiechnął się wrednie. -Nie mam więcej pytań.
Mama wróciła na swoje miejsce obok mnie, ścisnęłam jej dłoń. Zrobiła to samo, ale nie byłam w stanie spojrzeć jej w oczy. Wiedziałam, że Jim ją krzywdzi i nie zrobiłam nic, aby go powstrzymać. To była moja wina, została z nim, bo zagroził, że mnie skrzywdzi. Mógłby ją nawet zabić przeze mnie. To wszystko moja wina.
Jordan zadawał pytania Jim'owi, który zamiast odpowiadać pełnymi zdaniami, pomrukiwał tylko jedno wyrazowe odpowiedzi. Przyznał się do zabrania pieniędzy mamy, na spłatę swoich długów, ale zaprzeczył, że kiedykolwiek ją uderzył, twierdząc, że była agresywna słownie wobec niego. Tak dużo razy chciałam wstać i zacząć na niego krzyczeć, za to, że zniszczył mi życie i wszystko. Kiedy Jordan go odwołał, wrócił na swoje miejsce i wyglądał na zadowolonego z siebie. Rozprawa się skończyła, odwołali nas i kazali wrócić jutro na zakończenie procesu, które zadecyduje co dalej z Jim'em.
Wróciłyśmy do domu w ciszy, kiedy mama otworzyła drzwi wejściowe, odwróciła się do mnie.
-Dobrze się czujesz, kochanie?
-Tak- pokiwałam głową. -Tylko ciężko było tego słuchać. Wiesz, tej całej historii.
-Wiem, skarbie, ale za dwadzieścia cztery godziny wszystko się skończy.
-Wiem- pociągnęłam nosem. -Idę się położyć, to był długi dzień.
-Nie chcesz czegoś zjeść?
-Nie jestem głodna. Może później.
-Dobrze, kochanie. Miłych snów.
Weszłam na górę i rzuciłam się na łóżko, nawet nie zadając sobie trudu, aby zmienić ubrania. Skopałam z nóg moje balerinki i wsadziłam twarz w poduszkę. Po jakichś dwudziestu minutach płakania podniosłam głowę i otarłam twarz. Moja poduszka była cała brudna od tuszu i łez. Wyjęłam telefon z torebki i wybrałam numer do jedynej osoby, z którą chciałam rozmawiać.
-Halo?- Usłyszałam chrapliwy głos Justina. Nie przejmowałam się teraz nawet tym, że byłam na niego zła.
-Hej- mruknęłam.
-Miło z twojej strony, że w końcu dzwonisz.
-Wybacz- mój głos się załamał.
-Skarbie- Justin westchnął. -Rozmawiaj ze mną.
-To wszystko moja wina- płakałam. -To wszystko. Mój tata nie był gotowy na założenie rodziny, więc odszedł. Moja mama nigdy nie wyszłaby za ten kawałek gówna, gdyby mój tata nie odszedł. Wszystko co robiłam, sprawiało, że sprawy się komplikowały i stawały gorsze. Musiałam tam siedzieć i słuchać o tym, że moja mama go poślubiła, bo zagroził, że mnie skrzywdzi. I jak parę miesięcy temu, kiedy ja byłam skupiona na moich problemach, on groził, że ją zabije- płakałam mocniej.
-To nie twoja wina, Alyssa. I wiesz, że twoja mama powie to samo. Twój tata odszedł, bo nie chciał rodziny? Jego problem. I tak go nie potrzebujesz, tak samo jak twoja mama. Zrobiła to co musiała, aby cię obronić. Nie wiedziała jak to się potoczy.
-Ja nawet.. -westchnęłam i przetarłam twarz.
-To wszystko wkrótce się skończy- Justin powiedział. -Ciągle jesteś na mnie zła?
-Porozmawiamy o tym, kiedy wrócę- westchnęłam, ponieważ ciągle byłam na niego zła. -Nie teraz.
-W porządku.
-Na prawdę musiałam z kimś porozmawiać, z tobą.
Usłyszałam jak drzwi do sypialni mojej mamy się zamykają. To był długi dzień dla niej też.
-Jestem tutaj, zawsze i wszędzie. I wiem, że ciągle jesteś na mnie zła, ale przysięgam, że nie chcę cię nigdy skrzywdzić. Kocham cię, Alyssa. Bardziej niż myślisz.
-Też cię kocham- mały uśmiech wkradł się na moją twarz.
-Dobranoc, kochanie.
-Dobranoc, Justin.
Rozłączyłam się i miałam powtórkę poprzedniej nocy. Kiedy w końcu zasnęłam, dosłownie kilka minut później obudziła mnie mama. Brałam prysznic, kiedy nerwy mnie sparaliżowały, zdałam sobie sprawę z rzeczy, o której wczoraj nie pomyślałam.
Został jeden świadek do przesłuchania. A tym świadkiem, byłam ja.
Ubrałam się i pojechałyśmy do sądu. W samochodzie tak samo jak wczoraj panowała cisza. Ćwiczyłam pytania w głowie, kiedy czekaliśmy na sędziego. Wstaliśmy, kiedy przybył. Powtórzył wczorajsze wydarzenia i wezwał prawnika Jim'a, aby zaczął.
-Alyssa Lopez, proszę wstać- powiedział.
Wzięłam głęboki wdech i ścisnęłam moje spocone dłonie na spódnicy. Patrzyłam na moje stopy, kiedy szłam do ławy. Jim nie wygra, nie jeśli mogę mieć na to wpływ.
-Więc, Alyssa- jego prawnik uśmiechnął się sztucznie. -Masz osiemnaście lat, zgadza się?
-Tak.
Co to ma do rzeczy?
-Ile miałaś lat, kiedy twoja mama zaczęła spotykać się z Jim'em?
-Piętnaście albo szesnaście.
-Co pomyślałaś, kiedy pierwszy raz poznałaś Jim'a?
Wzruszyłam ramionami.
-Widziałam go raz, kiedy zaczęli się spotykać. Powiedzieliśmy sobie "cześć", a potem nim się obejrzałam brali już ślub. Ale im bardziej go poznawałam, tym bardziej go nie lubiłam.
-Dlaczego?
-Nie traktował mojej mamy w sposób, na jaki zasługiwała. I poczułam, że jest tak bardzo kontrolujący, że zabrał ją ode mnie.
-Kiedy zorientowała się, że ją krzywdzi?
-Zauważyłam siniaki- rzuciłam.
-I nic nie powiedziałaś?
-Nie.
-Czemu?- pochylił się do przodu.
-Mama mnie o to poprosiła.
-Dlaczego to zrobiła? To znaczy, po co mówić, skoro dowód zniknął?
-Była przerażona przez to co jej robił- warknęłam. -Ma pan żonę albo córkę? -Pochyliłam się do przodu, nie mogąc się powstrzymać. Zignorowałam karcące spojrzenie mojej mamy.
Prawnik Jim'a wyglądał na zaskoczonego i spojrzał na sędziego, aby mnie powstrzymał, ale ten tylko kiwnął głową, zachęcając go do odpowiedzi. On także, był zainteresowany tym do czego dążę.
-Mam żonę i córkę, ale nie masz prawa..
Przerwałam mu.
-A położyłby pan ręce na pańskiej żonę? Albo zagroził jej życiu? Co jeśli pańska córka przyszłaby do pana i powiedziała, że jej partner ją krzywdzi? Jim ją uderzył, widziałam siniaki. Pokrywały jej ręce i szyje, dwa miejsca, których ludzie nie mogą zobaczyć. Spędziłam dwa lata na nienawidzeniu tej kobiety, ponieważ nie było jej nigdy obok i myślałam, że mnie opuściła. Ale prawda jest taka, że była przerażona na myśl o zostaniu w domu i zrobieniu czegoś źle, co mogłoby zdenerwować Jim'a- wzięłam głęboki wdech. -Może nie byłam świadkiem przemocy fizycznej na własne oczy, ale do diabła na pewno miałam do czynienia z następstwami. Bo po wszystkim, kto musiał sprzątać kawałki?- Wskazałam na siebie. -Jak możesz tutaj siedzieć i bronić człowieka zagrażał i położył ręce na kobiecie? Jakiego to z ciebie robi człowieka? Zwłaszcza, że masz w życiu kobiety, które liczą na ciebie.
Jim spojrzał na mnie. Oboje, on i jego prawnik patrzyli zaskoczeni. Szczęka prawnika lekko opadła.
-Nie mam więcej pytań- warknął i usiadł.
Wstałam i udałam się na moje miejsce. Moja mama uśmiechała się do mnie szeroko. Dumna z siebie wzięłam głęboki wdech.


~*~
Sorcia za błędy. 
Czytasz= komentujesz. 
ROZDZIAŁ NIESPRAWDZONY. 

27 komentarzy:

  1. nie mogłam się już doczekać następnego ♥
    świetny, Jim musi iść do więzienia!
    czekam na kolejny :)
    @gooddreamtrip

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Nie mogę się doczekać nn :) Mam nadzieję, że Alyssa i Justin sobie wszystko wyjaśnią, gdy wróci.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na wiecej momentów Z justinem

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze Alyssa tak trzynaj chce wiecej momentow Justina i,Alyssy
    @believeyoucanx3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny:-) czekam na następny x

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny ;)
    Dobrze tak Jimowi. Ale chcę wiecej momentów A z J

    OdpowiedzUsuń
  7. ciekawe co bd dalej czekam na nn x

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeeest<3 Mam nadzieję, że rozprawa pójdzie po myśli Allysy i jej mamy oraz że Justin nic nie przeskrobał, chociaż jego rozmowa z Ally tego nie wskazywała:))

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział,ale żądam więcej Jalyssy (chyba).Nie zauważyłam,żadnych błędów.xdd @vampsmyloves_

    OdpowiedzUsuń
  10. Nareszcie rozdział, nie mogłam się doczekać.*.* Mam nadzieje, że wszystko się dobrze skończy i Jim pójdzie za kraty. Tylko mało Justina, a szkoda.:/ Czekam na nn.<3

    OdpowiedzUsuń
  11. uff.. mam nadzieję, że Jim pójdzie za kratki i długo nie wyjdzie. Allyson taka odważna, podoba mi się! <3 szkoci tylko, że tak mało Justina :(

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  12. Omfg uwielbiam!!! Nie mogę się doczekać nexta!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak zwykle suuuper <3 mozesz mnie informować? @emiliamiros

    OdpowiedzUsuń
  14. uuu ale na koniec dowaliła ;D fajnie,że zdzwoniła do Justina....niech wraca tam do niego bo chcę wiedzieć jak to tam dalej między nimi będzie czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Ajajaj wreszcie ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. na pewno to wygrywają, giń idioto ;)
    ciekawe co przed Justin ukrywa.. co? mam nadzieję, że to nie żadna laska :c
    @patrznato

    OdpowiedzUsuń
  17. super *.* @Believe582

    OdpowiedzUsuń
  18. Rozdział jak zawsze świetny. Czekan na następny i życzę weny :***

    OdpowiedzUsuń
  19. świetny rozdzial, czytam i rycze jak głupia, niesamowite. jest to drugi blog ktory wywarl na mnie takie wrazenie. bardzo dziekuje ci za tlumaczenie :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Kiedy nastepny? :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Do paru osób wyżej.. halo? Mamy wakacje, odpoczynek, zabawa. Nie zawsze ma się czas na poświęcenie zapewne prawie dnia na przetłumaczenie i złożenie tego wszystkiego w jedną całość.A co do rozdziału, geenialny! Dobrze temu prawnikowi pojechała.

    OdpowiedzUsuń