*Justin*
-O mój Boże. – wymamrotałem, ponownie waląc czołem w
kierownicę. – O mój Boże.
To nie mogło się dziać. Straciłem jedyną dziewczynę na
której naprawdę mi zależało. Nie pragnąłem niczego innego oprócz wrócenia tam i
błagania jej o to, aby ze mnie nie rezygnowała, ale co by to dało?
Nie kłamałem kiedy powiedziałem, że nie powiedziałem jej o
imprezie, dlatego, że nie chciałem aby ona przebywała w takim towarzystwie.
Spotkałem Mike i Connora jednej nocy w bibliotece. Byli dwójką dobrych-w-niczym
juniorów, którzy byli geniuszami, ale nie w nauce, tylko w imprezowaniu. Nic
nie byłoby w stanie powstrzymać Alyssy od udowodnienia mi, że mogłaby się
dopasować do moich nowych przyjaciół. Wtedy musiała by zapoznać się z światem
alkoholu i narkotyków, a ona nie mogła być częścią tego gówna.
Każda część mnie chciała wrócić do niej i nie opuszczać,
dopóki wszystkiego nie odbudujemy. Ale nie chcę jeszcze bardziej pogarszać
obecnej sytuacji. Zrujnowałem wszystko i teraz musiałem wyspać się w łóżku
takim jakim sobie zaścieliłem.
Czułem jak coś ciśnienie mi się do oczu. Nie płakałem od
trzeciej klasy podstawówki i nie zamierzam tego robić ponownie, bynajmniej nie
tutaj i nie teraz. Przycisnąłem swoje dłonie ściśnięte w piąstki do oczu i
wypuściłem z siebie słabe westchnięcie.
Mój telefon leżący na siedzeniu pasażera zaczął dzwonić, jednak
zignorowałem go. Nie byłem w humorze, aby z kimkolwiek rozmawiać. Telefon
ponownie się rozdzwonił, więc westchnąłem, chwytając go.
-Halo? – westchnąłem.
-Bieber. – głęboki i rozbawiony głos Mike zabrzmiał w
słuchawce.
-Hey. – wymamrotałem.
-Co się stało? – zapytał. – Kłopoty w raju? – sarkazm wypełniał
jego głos.
-Tak myślę. – przewróciłem oczami. – Gościu, ona ze mną
zerwała.
-Cholera, to do bani. – byłem w stanie usłyszeć, że próbował
nie wybuchnąć śmiechem.
-Powiedz mi coś czego nie wiem. – warknąłem.
-W każdym razie, nie potrzebujesz jej. – Mike odchrząknął. –
A szczególnie wtedy, gdy zadajesz się z nami.
-Zawsze będę jej potrzebował. – wyjąknąłem, przeczesując
ręką włosy. – Nie mogę w to uwierzyć.
Mike westchnął. – Masz zamiar być już taki na zawsze? Bo
jeśli tak, to nie zamierzam się już więcej z tobą pokazywać.
-To kurwa po co do mnie dzwonisz? – zirytowałem się.
-Spotykamy się dzisiaj w akademiku. Parę drinków, parę
dziewczyn. Będziemy się dobrze bawić. –
zachichotał. – A wygląda na to, że jest to coś czego dzisiaj potrzebujesz, aby
oczyścić umysł. Wchodzisz w to?
Westchnąłem. – Tak, myślę, że tak. Będę tam za kilka minut.
Piwo zostało mi wręczone sekundę po tym, gdy przekroczyłem
próg dość dużego pokoju Mike’a i Connor’a.
Connor podbiegł do mnie. – Co tam, Bieber?*- poklepał mnie
po plecach i zaprowadził do salonu. Kilku chłopaków, z którymi spotkałem się już
wcześniej siedziało dookoła czwórki dziewcząt, które oczywiście zgarnęli
przypadkowo, rozmawiając z nimi. Mike siedział na fotelu, natomiast piąta
dziewczyna siedziała mu na kolanach i chichotała na wszystko co powiedział.
-Spójrzcie, kogo my tu mamy! – krzyknął Connor, a wszyscy
zgromadzeni podnieśli wzrok.
Chłopacy wydali z siebie wesołe okrzyki, podczas gdy my usiedliśmy
na kanapie. – Justin, to jest Holly, Kelly, Lauren, Jane, a to…- Connor wskazał
na blondynkę siedzącą Mike’owi na kolanach. Zdecydowanie była najgorętsza z
całej piątki. - …jest Kenzie. Panie, a oto jeden i jedyny Justin Bieber.
-Jesteś pewny, że on jest pierwszakiem? – Holly zachichotała.
– Jest sexy. – poczułem, że moja twarz zarumieniła się zanim posłałem Holly
mały uśmieszek.
-Yeah, ale bądź dla niego dobra. On jest tylko dzieciakiem,
który kilka godzin temu zerwał z dziewczyną, więc pomyślałem, że może
mogłybyście pomóc mu poczuć się lepiej. – zachichotał Connor, chwytając piwo i
unosząc je ku górze. – Za singla Biebera.
-Za singla Biebera. – powtórzyli wszyscy.
Zaśmiałem się. – Dzięki, stary. – wziąłem łyka z butelki.
Coś zostało wręczone Connorowi, a następnie wyciągnął on to w moją stronę.
Dokładnie wiedziałem co to jest, więc przewróciłem oczami. – Wiesz dobrze, że
nie mam zamiaru palić tego gówna.
-No dalej, Bieber. – Connor włożył jointa w przerwę między
moimi palcami. – Po prostu spróbuj. Jeśli Ci się nie spodoba, to go wyrzucisz,
a ja cię już nigdy więcej nie będę namawiał. Proste, prawda?
Spojrzałem na biały kawałek papieru pomiędzy moimi palcami i
westchnąłem. – Za singla Biebera. – wymamrotałem, wkładając go do ust.
*Alyssa*
-On do mnie uderza, Alyssa. Mówię Ci! – Chelsea stała przed
lustrem, przeczesując szczotką włosy.
-Pytanie czy może pożyczyć twój ołówek, zdecydowanie nie
jest zaliczane jako podryw. – zaśmiałam się.
-Nie zapominaj o tym, że spytał mnie również gdzie kupiłam
te buty. – dziewczyna spojrzała na mnie, gdy zaczęłam się głośniej śmiać. –
Powiedział, że chce wiedzieć, aby mógł powiedzieć swojej siostrze.
Zadrwiłam. – Tak, z pewnością dla siostry. – potrząsnęłam głową, wstając z
łóżka. – Idziemy w końcu na te lody czy masz zamiar zostać tutaj i dalej
zachwycać się swoją osobą?
Chelsea przytaknęła. – Okeey, chodźmy.
Minął już ponad miesiąc odkąd zerwałam z Justinem. Pierwsze
kilka tygodni było trudnych, przyznaję.
Jednak czułam się zdecydowanie lepiej bez niego. Teraz, byłam bardziej skupiona
na nauce i na moich przyjaciołach. Chelsea zapoznała mnie z kilkoma naprawdę
fajnymi osobami, więc zamierzałam wychodzić na spotkania z nimi, częściej niż
robiłam to będąc z Justinem. Myślę, że zabrało mi trochę czasu, aby uświadomić
sobie, że zachowywałam się jak beznadziejnie zakochany szczeniak.
Pomimo tego, że w moim towarzystwie Chelsea udawała smutną z
powodu naszego rozstania, wiedziałam, że była przeszczęśliwa z powodu tego, że
ponownie stałam się singlem. Zdecydowanie lepiej się bawiłam, gdy musiałam się
martwić tylko o siebie. Rzadko widywałam Justina w przeciągu ostatniego
miesiąca. Widziałam go może z raz lub dwa, gdy przechadzał się po kampusie,
jednak obydwoje mieliśmy takie same zamiary względem siebie; postanowiliśmy się
unikać. On dokonał swoich wyborów tak samo jak ja dokonałam swoich.
Wraz z Chelseą weszłyśmy do lodziarni, złożyłyśmy zamówienia
i zajęłyśmy miejsca przy stoliku. Mieszałam powoli w moim lekko rozpuszczonym czekoladowym
lodzie, zanim odkaszlnęłam. – Jest coś co chciałabym zrobić, jednak najpierw
wolałabym skonsultować to z kimś.
-Okey… - Chelsea przytaknęła.
-Chcę odnaleźć swojego tatę. – powiedziałam na jednym
wdechu, a oczy Chelsea rozszerzyły się.
-Wow. Um, nie spodziewałam się tego. Jeśli mogę spytać
dlaczego?
-Byliśmy ze sobą blisko i nie rozumiem co się stało. Nie
rozmawiałam z nim od lat. Mama powiedziała, że przeprowadził się do innego
stanu i nawet jeśli miałabym się z nim nie spotkać, chcę się dowiedzieć
dlaczego nie było go w pobliżu, gdy go potrzebowałam i dlaczego już się mną nie
interesuje.
-Wątpię, że to prawda. W końcu jesteś jego córką. – Chelsea westchnęła.
– Jednak, jeśli jest to coś co czujesz, że musisz zrobić, nie mam nic
przeciwko.
Uśmiechnęłam się. – Proszę, nie wspominaj o tym mojej mamie.
Jest to dla niej delikatny temat i nie chcę jej rozłości.
-Nic nie powiem, obiecuję.
Wewnętrznie odetchnęłam z ulgą i odchyliłam się do tyłu na
krzesełku. Nawet nie wiedziałam, gdzie zacząć poszukiwania go. Chciałabym go po
prostu wygooglować i zobaczyć co mi wyskoczy, jednak zdawałam sobie sprawę z
tego, że może to być trudniejsze niż myślę. Część mnie, ta zła część nie
chciała już nigdy więcej widzieć jego twarzy. Jednak druga część mnie chciała
się dowiedzieć, dlaczego o mnie zapomniał.
Kiedy skończyłyśmy jeść lody, przeprosiłam na chwilę i poszłam
do toalety. Kiedy skończyłam, wyszłam z damskiej toalety, tylko po to, aby zderzyć
się z mężczyzną opuszczającym toaletę, po drugiej stronie korytarza.
-Oh, przepraszam. Nie patrzyłam… - spojrzałam do góry na
Justina, stojącego nade mną z szeroko otwartymi oczami. -…gdzie idę.
-Um, cześć. – powiedział, patrząc w dół na podłogę.
-Cześć. – odpowiedziałam, krzyżując ręce za plecami i
bujając się na piętach. – Nie spodziewałam się spotkać ciebie tutaj.
-Yeah, jestem na randce. – Justin przymknął oczy, gdy
wypowiedział słowo „randka”. – Jak się masz?
-Oh, myślę, że dobrze. Jestem tutaj…z Chelseą. –
odkaszlnęłam. Był to najbardziej niezręczny i dziwny moment w całym moim życiu.
–Cóż, nie chcę zabierać ci czasu na randce,
-Też tak myślę. – powiedział Justin. – Cześć, Alyssa.
-Cześć, Justin. – wyszeptałam, a on odwrócił się i odszedł.
~~*~~
Witam Was w tym wspaniałym dniu, kiedy wszyscy musimy wrócić do szkoły XD
Wszyscy wiemy, że nie jest on wspaniały, dlatego dodaję rozdział, aby takim się stał :)
I jak się podoba, misiaczki?
Co ten Justin wyprawia? Miłość jego życia wpada na niego, a on wyjeżdża z tekstem, że jest na randce. Alyssa, liczymy na małą zemstę z twojej strony, która skutecznie da mu do zrozumienia co traci.
Czytasz = Komentujesz
Zdaję sobie sprawę z tego, że długo nie było rozdziału, jednak w żadnym razie nie zwalnia Was to od komentowania.